"Więzień Labiryntu"






Seriale, serialami, ale przyszła pora na zagłębienie się w rzecz o sto kroć lepszą niż mogłaby być nawet najwspanialsza ekranizacja.
Wiecie o czym mowa?
 Dziś po raz kolejny przychodzę do was z recenzją wspaniałego dzieła literackiego tym razem autorstwa Jamesa Dashnera pt. "Więzień labiryntu". 
Jest to, pierwsza z trzech części z cyklu o tym samym tytule.








 

„Czasem nie zwracasz zbyt uwagi na rzeczy, których nie spodziewasz się zobaczyć..”

 

Krótki opis:

 

Nastoletni chłopiec w pewnym momencie budzi się w pochłoniętej ciemnością windzie - nie wie kim jest, dokąd i w jakim celu zmierza. 
Nazywa się on Thomas, a jego przyszłość, a co za tym idzie wszystkie ważne wspomnienia i chwile zostały wymazane; nie pamięta on niczego za wyjątkiem swojego imienia.  

„Pamiętam, że pamiętałam [...] Uczucia. Emocje. Zupełnie jakbym miała w głowie półki opatrzone etykietą dla wspomnień i twarzy, które są teraz puste.”

Gdy droga w górę zostaje pokonana, drzwi windy stają otworem, a wyłaniający się przed nimi rówieśnicy witają nastolatka w miejscu zwanym "Strefą". Chłopak został zesłany na duży placu znajdujący się w centrum okalającego go ze wszystkich stron muru za którym następnie rozpościera się ogromny labirynt.
 Za dnia cztery drogi prowadzą w głąb niezbadanej przestrzeni którą dzień w dzień bada elitarna grupa zwiadowców - w nocy zaś wrota zamykają się chroniąc mieszkańców przed czającymi za ścianami niebezpieczeństwami.
Czemu służy labirynt? Czym są buldożery i dlaczego terroryzują chłopców? Co kryje się za słowem DRESZCZ i czego ta organizacja chce od nastolatków?
A najważniejsze: Czy jest droga na wolność i czy uda, im się ją znaleźć?
Dowiedzcie się sami!

Moja Ocena:

  Już od dłuższego czau zabierałam się za przeczytanie tej książki, ale cóż....
Przez fakt, iż jak większość osób zabrałam się za jej wertowanie dopiero po wyjściu ekranizacji dostanie jej w swoje ręce nie było rzeczą prostą, a nawet graniczyło z cudem. Gdy jednak w końcu po dłuższych staraniach udało mi się ją dorwać przez wiele godzinny nikt nie potrafił mnie od niej odciągnąć.
Zapierająca dech w piersiach i idealnie obrana w słowa historia przykuwa uwagę nawet stroniących od lektur osób. Choć z początku troszkę nudnawa, w jej późniejszych etapach akcja rozkręca się diametralnie, a z książki na książkę nabiera rozpędu jak chińskie pociągi!
 Jeśli należycie do osób, które sądzą, czytanie książki na podstawie, której widziało się film jest stratą czasu to historia labiryntu powinna was zaciekawić w obu swych wydaniach. Specjalnie czytając więźnia starałam się wyłapywać różnice pomiędzy filmem a książką, jednak po piątej stronie dałam sobie spokój, ale o tym później ;)

9/10

Uwaga Spoiler! 

Muszę wam przyznać, że jest to mój ulubiony moment całego postu. Spoilery to miejsce, gdzie mogę wyżyć się i napisać wszystko, cokolwiek ślina na język przyniesie, nie martwiąc się nad to i nie bacząc na słowa w obawie, że zabiorę wam całą radość z czytania.
PAMIĘTAJCIE CZYTACIE SPOILERY NA WŁASNE RYZYKO!
(I zwracam się tutaj również do osób, które widziały film i sądzą, że nic ich już nie zaskoczy - mylicie się, ponieważ prawie nic nie jest takie same.)
A, więc zaczynając:
 Zasadniczą różnicą, która strasznie rzuciła mi się w oczy był obraz labiryntu, przemieszczających się ścian i wyjść przedstawiony w obu przekładach. W filmie ukazano schemat powtarzający się co osiem dni, a w książce słowa powstałe poprzez nałożenie układów - niby nic takiego, ale jednak bezsensowna zmiana.
 Nora buldożerów w filmie znajdowała się na widoku, a dotarcie do niej było czymś prostym wymagającym jedynie zabicia buldożera (dobra w sumie to nie było takie proste). W książce nora była niewidzialna, znajdowała się nad urwiskiem, o którym nie ma nawet wspomnienia w filmie....
Pominięto telepatie, kluczowy wątek wszystkich trzech serii. Nie wiem jak reżyser zamierza wprowadzić umieszczone w drugiej części wydarzenia związane z Arisem, ale cóż to już nie mój problem. :D
Zabicie Gaylego czy sny Thomasa tyle zmian, że aby wszystkie omówić i wyjaśnić potrzeba, by było chyba osobnego postu.
Choć w sumie jak teraz tak sobie myślę to może te zmiany są jednak dobre - Przynajmniej oglądając czy czytając nie myślimy: "Ale przecież to już było".
Sama nie wiem... Z jednej strony uwielbiam obcować z historiami i przypominać je sobie co jakiś czas. Czuję się, wtedy jakby spotkała się ze starym przyjacielem; z drugiej jednak dostajemy coś nowego, a zarazem równie niesamowitego.
A wy wolicie czyste odzwierciedlenie czy taki przekład?

Która ze zmian (tych tu wypisanych, ale i tych pominiętych) najbardziej was zdenerwowała (?) nie wiem czy to dobre słowo... Podzielcie się niżej, własnym spostrzeżeniami!

 Och biedne te nasze "obiekty". Aktualnie skończyliśmy na fakcie gdzie chłopcy oraz Teresa leżą w osobnych pokojach i napawają się wolnością - niestety my już wiemy, że nie potrwa to zbyt długo.
Czy chłopcom uda się przeżyć następne próby przygotowane przez DRESZCZ?

Co powiedzie o parze Thomas-Teresa? Lubicie czy nie do końca? A może pasowałaby ona według was do kogoś innego? Piszcie w komentarzach! ZAZNACZAMY SPOILERY!

Film:


Przydatne linki: 
Bądź na bieżąco ---->  KLIK
Zapraszam do polubienia fanpage'a "Więzień Labiryntu" -----> KLIK

A JAKĄ KSIĄŻKĘ WY POLECACIE

Więzień Labiryntu | Próby Ognia | Lek na Śmierć 

3 komentarze:

  1. Ja oglądałam tylko film, na książkę poluję już od jakiegoś czasu, ale ciągle nie mogę jej zdobyć. ;) Film mnie urzekł, był po prostu jednym z lepszych, jakie widziałam w zeszłym roku, więc muszę się przekonać, jak to jest z książkowym pierwowzorem ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. miałam zamiar wybrać się na ten film do kina, ale ostatecznie wyszło tak, że jeszcze go nie oglądałam :)
    ♡ paaula-fotografia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 W świecie bibliofila , Blogger