Krótkie opowiadanie o miłości

(test włożony do szuflady przed trzema laty)





                         Patrzę na Ciebie, jednocześnie jednak Cię nie widząc. Moje oczy, mimo iż skierowane na twoje, nie są wstanie dostrzec, emanującej z nich zieleni. Nie wiem jak nazwać ten stan. Jest to coś między snem, a jawą. Zawieszenie pomiędzy prawdą, a wymysłem wyobraźni. Ty nie zdajesz sobie sprawy z mojej nieobecności. Patrzysz na mnie jak zwykle nieświadom, że właśnie ważą się nasze losy. Że w tej właśnie sekundzie mój umysł zalewa fala zwątpienia.
                          Gdy patrzę na Ciebie mam wiele różnych i sprzecznych odczuć. Czy można kogoś kochać i nienawidzić jednocześnie? Choć jest to dość absurdalne takim właśnie uczuciem Cię darze. Delikatny umysł jest bardzo pamiętliwy. Pamiętam każde słowo za dużo i każdą zła sytuacje. Są chwilę, że gdy siedzę naprzeciw Ciebie w całkowitej euforii, nagle pojawia się myśl: „Czemu on mi to zrobił?". Oczywiście odpowiedź na pytanie znam, bo już nie raz serwowałeś mi ją na srebrnej tacy. 
Dlaczego więc w takich chwilach jak ta mój umysł wciąż to roztrząsa? Kręcę głową w formie ucieczki od pochłaniającego mnie marazmu — nic nigdy nie jest całkowicie czarne ani białe.
                           Po fali zwątpienia przychodzi fala nadziei. Każdy gest i każde słowo w jednym momencie zalewa mój umysł. Uśmiecham się momentalnie, co przykuwa twoją uwagę. Ciche parskniecie powoduje, że z twoich ust, które jeszcze sekundę temu były na moich, pada pytanie:
               - Co Cię tak cieszy? - Dochodzi one jednak do mnie jak zza mgły. Nie wiem, czy jest to wytwór snu, czy rzecz wypowiedziana na jawie. Otwiera usta i nie potrafiąc spędzić uśmiechu z warg, mówię:
                - Nic, nic. - Ty nie jesteś przekonany, ale mimo to odwzajemnisz uśmiech, od którego niejednokrotnie ugięły się pode mną kolana.
Dlaczego miłość jest taka trudna? Dlaczego wybranie dobrej odpowiedzi nie może być proste? Mija minuta, a ja, mimo iż siedzę naprzeciwko Ciebie, jestem dalej niż kiedykolwiek. Wreszcie zadaje sobie pytanie. Czy da się patrzeć w przyszłość, nie wspominając przeszłości, która mogłaby zniszczyć teraźniejszość? 
                            Otwieram oczy, które tak naprawdę nigdy nie były zamknięte. Patrzę na twoją twarz, studiując ją, jakby przyglądała się jej po raz pierwszy. Jesteś piękny i nie mówię tu o twoim wyglądzie zewnętrznym — piękna jest twoja dusza. Po chwili znam już odpowiedź na moje pytanie
               -Tak - szepcze patrząc na twoje wnętrze. Przelotne spojrzenie i zdziwiony grymas.
              - Co? - Pytasz, ale to jest nieważne. Nie musisz znać odpowiedzi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 W świecie bibliofila , Blogger