10 sekund sławy

(tekst na zaliczenie z socjologii)


Na co czekasz? Rusz się! Zostało już tylko 8 sekund. Uśmiechasz się? Daj spokój. Serio myślisz, że ktoś to kupi? Upsss, czas się skończył. Co mówiłeś? Nie wysyłać? Przepraszam, omsknął mi się palec. Jesteś zły? Bez przesady... Za 24 godziny i tak nikt nie będzie o tym pamiętał.





1. «wielki rozgłos zdobyty talentem, wielkimi czynami, zasługami itp.»
2. «opinia o kimś, o czymś, zwłaszcza dobra»
3. «sławny człowiek»

               W lipcową noc 1969 roku, pół miliarda populacji zgromadziło się przed odbiornikami, żeby z zapartym tchem śledzić lądowanie Apollo 11 na księżycu. Niesamowite widowisko na zawsze miało już odcisnąć piętno w pamięci masy. That's one small step for [a] man, one giant leap for mankind - mogliśmy usłyszeć, gdy pierwszy człowiek na księżycu, wykonywał swój historyczny kroczek. I trudno się z tym nie zgodzić, bo mimo że Neil Armstrong, niewątpliwie miał na myśli niesamowity postęp w eksploracji kosmosu, to przypadkowo zapowiedział również coś, czego skutki dane jest nam obserwować aż do dziś. Astronauta nie do końca chyba zdawał sobie sprawę z drugiego dna, jego publicznego występu, które utwierdziło tylko ludzkość w przekonaniu, że czas i miejsce już nigdy nie będą stanowić dla nas żadnych ograniczeń. Ogromny krok ludzkości okazał się więc być też początkiem nowych, wirtualnych czasów.
            I tak właśnie, niecałe 50 lat później, jesteśmy w stanie nadawać i odbierać nieskończoną liczbę obrazów i dźwięków z prawie każdego miejsca na ziemi. Przemawiać do milionów osób jednocześnie, w dłoni dzierżąc jedynie mikroskopijne pudełko zwane smartfonem. Czy to nie wspaniałe, że jednym kliknięciem jesteśmy w stanie podzielić się ze światem, tym co zjedliśmy rano na śniadanie? Albo pochwalić się, że dosłownie 5 sekund temu zerwaliśmy z chłopakiem? Postęp, który poczyniliśmy w ciągu tych kilkudziesięciu lat, przechodzi nasze najśmielsze oczekiwania. Zewsząd otaczają nas smart domy, smart telefony, smart auta, smart laptopy, a nawet smart lodówki. Wiecie czego, nam tylko w tym wszystkim brakuje? Smart ludzi.
              Pozwólcie, że najpierw wyprowadzę Was z błędu, w który jakby nie było wprowadził nas słownik języka polskiego. Jak zwykle w chwili własnej nieporadności, postanowiłam zaciągnąć rady od nieomylnego wujka Google. Odpaliłam więc najnowszą wersję swojej internetowej przeglądarki i napisałam: Wujku, czym jest sława? On jak zwykle nie miał problemu z udzieleniem mi niezbędnych informacji. Zastane przeze mnie definicje, nie do końca mnie jednak satysfakcjonowały. Czy na pewno w dzisiejszych czasach mianem sławnego człowieka, określamy osobę, która zasłużyła się społecznie? Albo taką, która posiada talent lub dokonała czegoś niesamowitego? Z przykrością muszę zauważyć, że weszliśmy w całkiem nowe czasy, a co za tym idzie w nowe definicje i standardy. W erę, w której nie trzeba umieć śpiewać, tańczyć, pisać, malować, ani nawet egzystować, żeby być sławnym. Wystarczy robić z siebie idiotę w internecie i mieć nadzieję, że (nie)smart ludzie pochwycą haczyk. Bo przecież nieważne jak mówią, ważne by mówili!
                  Powiedz mi proszę, drogi czytelniku: Jak to możliwe, że z taką samą zawziętością, co nasi dziadkowie w 1969 roku, czekamy teraz na kolejny odcinek typu: Prankuję mojego ex piosenką "Poka sowę"? Jak to możliwe, że na piedestale stawiamy osoby, które słyną z tego, że przerabiają swoje zdjęcia w Photoshopie i wmawiają młodym dziewczyną, że nie mają akceptować własnego ciała? Albo wręcz przeciwnie: że mają się nim szczycić i pokazywać najwięcej jak się da? Że pozwalamy szerzyć się patologii i nawet ją finansujemy, byle obserwować ich arcyważne życie? Kiedy, jak i dlaczego zatarła się w naszej świadomości granica pomiędzy sławą a rozpoznawalnością? Z każdym kolejnym dniem zdajemy się coraz bardziej degradować kluczowe dla odpowiedniego funkcjonowania świata zagadnienia. Dlaczego słowa takie jak miłość, sława, czy autorytet, znaczą teraz tyle samo co swag, yolo, czy lol? 
                    Zaczynaliśmy od lądowania na księżycu, a kończymy w śmietniku. Czy postęp jest zły? Skąd, że znowu! Czy ludzie są źli?

...

           Jak dobrze, że tutaj żyje się i umiera szybciej. Pierwsza zasada internetu: Nawet najśmieszniejszy snap, znika z sieci po 24 godzinach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 W świecie bibliofila , Blogger