Pieprzona hierarchia
Teraz będzie trochę brutalnie. Jeśli nie macie skończonych osiemnastu lat, to lepiej nie czytajcie tej notki. Na warsztaty kreatywności pisarskiej miałam bardzo dokładnie opisać scenę erotyczną. Więc jest. Brutalna, erotyczna i straszna. Osobiście nienawidzę tego typu prozy, stąd próba przeniesienia tego na poziom bardziej mentalny.
Ps wiem, że w antyku nie segregowano śmieci, ale nie wiem jak to zmienić
Ps wiem, że w antyku nie segregowano śmieci, ale nie wiem jak to zmienić
Zdarza
mi się czasem złapać nad rozmyślaniem o przeszłości i
odrzuconych zawczasu wariantach wyboru. Nie robię tego celowo. Mimo
wszystko wpędzanie się w depresyjne stany nigdy nie należało do
listy moich priorytetów. Już dawno zdawałam się zaakceptować
fakt, że moje miejsce znajduje się na samym dole łańcucha
pokarmowego. Byłam przecież zwykłym trakiem. Nic nieznaczącym
bytem wobec niezwyciężonego mocarstwa Rzymskiego. Stojąc jednak
skąpo ubrana wśród wpływowych ludzi, nie potrafiłam wyzbyć się
wrażenia, że przypadkowo trafiłam
nie do tego kosza co powinnam. Bo jak inaczej nazwać te kreatury?
Istoty śmiące sygnować się mianem bogów, dla których ludzkie
życie było jedynie urozmaiceniem nudnej egzystencji. Byli
śmieciami, tylko inaczej posegregowanymi
niż my.
- Ty tutaj, rusz się! - Zawołał bogato ubrany mężczyzna - pewnie król jakiegoś zapyziałego kraju, o którym nikt nigdy nie słyszał. Mimowolnie wzdrygam się przerażona, widząc dziwny błysk w jego oczach. Nie mogło to być nic dobrego.
- I ty! - Wskazał na gladiatora ustawionego w rzędzie po drugiej stronie sali – Chce się zabawić.
A więc jednak. Mój najgorszy koszmar miały się właśnie ziścić. Na drżących nogach idę w stronę płaskiego kamienia, pośrodku okręgu z ludzkich ciał. Czy jestem w stanie to zrobić? Czy istnieje dla mnie ratunek? Czy na pewno jest to lepsze od śmierci? Zniecierpliwiony władca wzdycha głośno, dając mi do zrozumienia, że mam się pośpieszyć. Czuję, jak wszystkie oczy zwracają się w moim kierunku. Z wielkim bólem tłumię łzy, które ze zdwojoną siłą chcą wyrwać się na powierzchnie. Uspokój się – karcę się w myślach. Płaczem nic tutaj nie zdziałasz.
Niewolnik uśmiecha się przepraszająco. Podchodzi do mnie i z zadziwiającą ostrożnością kładzie na kamieniu. Leciutka muska moją pierś, całując mnie przy tym zmysłowo po szyi. Staram się odłączyć ciało od mózgu. Staram się nie myśleć o tym, co dzieje się wokół. Wyobrażam sobie, że wzlatuje w przestworza. Jak ptak frunę w nieznane, z dala od brutalności, która spowija świat. Mój towarzysz powolnym ruchem rozpina koszulę, która okala i tak nad wyraz nagie już ciało. Stłumione jękniecie, wykradło się z gardła królowej - uwielbiała te nasze małe, intymne przedstawienia. Niewolnik pochyla się delikatnie do przodu, udając że chce złożyć pocałunek na moim policzku.
- Naprawdę przepraszam.
- Miejmy to już za sobą – syczę najciszej, jak potrafię i zaciskam mocniej oczy. Dlaczego bliźni zmusza bliźniego do takiego rodzaju poniżenia? Dlaczego świat w którym żyjemy, zdefiniowany jest przez seks i przemoc? Zawahanie mężczyzny trwa tylko chwilę. Zanim się orientuję, zrywa ze mnie resztki materiału, który głucho ląduje na ziemi poniżej. Tym razem to cesarz pozwala wydać z siebie okrzyk zachwytu. Mimo, iż żona siedzi obok, nie ma problemu z wyrażeniem podniecenia, które wywołało w nim widok mojego nagiego ciała. Pieprzony zbok i fetyszysta. Chłopak zmusza mnie do obrócenia na brzuch, a następnie bezceremonialnie wsuwa mi przyrodzenie pomiędzy nogi. Czuję potworny ból, jednak staram się tego nie pokazywać. Obojętnym wzrokiem uparcie wpatruje się w podłogę. Kolejne pchnięcie mimowolnie wyrywa z moich ust okrzyk. Po twarzy spływa coś ciepłego. Moja wola okazała się zbyt słaba, żeby dłużej utrzymać smutek w ryzach. Kiedy mój partner wykonuje kolejne pchnięcie, tylko zaciskam mocniej usta. Jego pieszczoty nabierają tempa. Wejście, wyjście, wejście, wyjście - powoli tracę rachubę. Z poczuciem wstydu modlę się do bogów o szybki finisz.
- Ty tutaj, rusz się! - Zawołał bogato ubrany mężczyzna - pewnie król jakiegoś zapyziałego kraju, o którym nikt nigdy nie słyszał. Mimowolnie wzdrygam się przerażona, widząc dziwny błysk w jego oczach. Nie mogło to być nic dobrego.
- I ty! - Wskazał na gladiatora ustawionego w rzędzie po drugiej stronie sali – Chce się zabawić.
A więc jednak. Mój najgorszy koszmar miały się właśnie ziścić. Na drżących nogach idę w stronę płaskiego kamienia, pośrodku okręgu z ludzkich ciał. Czy jestem w stanie to zrobić? Czy istnieje dla mnie ratunek? Czy na pewno jest to lepsze od śmierci? Zniecierpliwiony władca wzdycha głośno, dając mi do zrozumienia, że mam się pośpieszyć. Czuję, jak wszystkie oczy zwracają się w moim kierunku. Z wielkim bólem tłumię łzy, które ze zdwojoną siłą chcą wyrwać się na powierzchnie. Uspokój się – karcę się w myślach. Płaczem nic tutaj nie zdziałasz.
Niewolnik uśmiecha się przepraszająco. Podchodzi do mnie i z zadziwiającą ostrożnością kładzie na kamieniu. Leciutka muska moją pierś, całując mnie przy tym zmysłowo po szyi. Staram się odłączyć ciało od mózgu. Staram się nie myśleć o tym, co dzieje się wokół. Wyobrażam sobie, że wzlatuje w przestworza. Jak ptak frunę w nieznane, z dala od brutalności, która spowija świat. Mój towarzysz powolnym ruchem rozpina koszulę, która okala i tak nad wyraz nagie już ciało. Stłumione jękniecie, wykradło się z gardła królowej - uwielbiała te nasze małe, intymne przedstawienia. Niewolnik pochyla się delikatnie do przodu, udając że chce złożyć pocałunek na moim policzku.
- Naprawdę przepraszam.
- Miejmy to już za sobą – syczę najciszej, jak potrafię i zaciskam mocniej oczy. Dlaczego bliźni zmusza bliźniego do takiego rodzaju poniżenia? Dlaczego świat w którym żyjemy, zdefiniowany jest przez seks i przemoc? Zawahanie mężczyzny trwa tylko chwilę. Zanim się orientuję, zrywa ze mnie resztki materiału, który głucho ląduje na ziemi poniżej. Tym razem to cesarz pozwala wydać z siebie okrzyk zachwytu. Mimo, iż żona siedzi obok, nie ma problemu z wyrażeniem podniecenia, które wywołało w nim widok mojego nagiego ciała. Pieprzony zbok i fetyszysta. Chłopak zmusza mnie do obrócenia na brzuch, a następnie bezceremonialnie wsuwa mi przyrodzenie pomiędzy nogi. Czuję potworny ból, jednak staram się tego nie pokazywać. Obojętnym wzrokiem uparcie wpatruje się w podłogę. Kolejne pchnięcie mimowolnie wyrywa z moich ust okrzyk. Po twarzy spływa coś ciepłego. Moja wola okazała się zbyt słaba, żeby dłużej utrzymać smutek w ryzach. Kiedy mój partner wykonuje kolejne pchnięcie, tylko zaciskam mocniej usta. Jego pieszczoty nabierają tempa. Wejście, wyjście, wejście, wyjście - powoli tracę rachubę. Z poczuciem wstydu modlę się do bogów o szybki finisz.
Po
sali rozchodzi się szmer niezadowolenia. Odgrywana przez nas scena,
najwidoczniej
nie
przypadła do gustu widowni. Silne dłonie gladiatora zaciskają się
na mojej tali i jednym ruchem zmuszają mnie, bym podniosła ją do
góry. Koleje pchnięcie jest bardziej agresywne, więc automatycznie
odchylam głowę do tyłu. Przez przymrużone powieki dostrzegam
mężczyzn, którzy śliniąc się na nasz widok, ściskają swoje
mikroskopijne przyrodzenia. Atmosfera
się zagęszcza. Energicznie
przechylam się w przód za każdym razem, gdy obce ciało penetruje
mnie od środka. Otwieram usta i wydaje z siebie cichy jęk, kiedy
wreszcie
to
czuję. Jego nasienie wypełnia każdą komórkę w moim obnażonym
ciele. Mężczyzna ze skruszoną miną podaje mi ubranie i oddala się
szybkim krokiem w stronę swoich pobratymców.
Chcę wstać, jednak jakaś silna dłoń zatrzymuje mnie w leżącej
pozycji.
- Nie jestem jeszcze usatysfakcjonowany – mówi król i gestem ręki przywołuje kolejnego z gladiatorów.
- Nie jestem jeszcze usatysfakcjonowany – mówi król i gestem ręki przywołuje kolejnego z gladiatorów.
Przedstawienie
zaczyna się od nowa, a ja coraz bardziej zdaje się rozpadać od
środka. Pieprzony świat i jego pieprzone hierarchie. Tym razem
pozwalam łzą spokojnie spływać po zaczerwienionych policzkach.
Nie czuję nic. Mój umysł przestał rejestrować to, co się dzieje
z moim ciałem. Kątem oka dostrzegam ptaka, który przypadkowo
wleciał pod zadaszenia. Chcę krzyczeć, żeby uciekał, ale nie
potrafię wydusić z siebie słowa.
Kiedyś
też przez przypadek znalazłam się nie w
tym miejscu, co powinnam. Kiedyś też miałam własne skrzydła. A
teraz? Leżę jak kłoda na kamieniu, żeby istoty śmiące sygnować
się mianem bogów, miały chwilę
rozrywki w
swojej nudnej egzystencji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz